Przeczytałam dziś piękny cytat Jacka Canfielda:
„Nie musisz zrobić czegoś idealnie – po prostu musisz zacząć to robić.”
Zatrzymałam się przy nim na dłużej. Bo te słowa, choć proste, dotykają czegoś bardzo głębokiego. W ilu miejscach naszego życia właśnie to – czekanie na „idealny moment” – zatrzymuje nas na progu działania? Ile razy odkładamy marzenie, pomysł, decyzję, bo wydaje się nam, że jeszcze nie jesteśmy gotowi?
Znam to dobrze. Znam to poczucie, że trzeba coś dopracować, przygotować się lepiej, poukładać plan. Znam też wymówki, które ubierają się w racjonalne zdania: „najpierw muszę skończyć tamto…”, „jeszcze nie mam wystarczających umiejętności…”, „kiedy będzie spokojniej, wtedy się tym zajmę…”. Tylko że w praktyce życie nigdy nie staje się całkiem spokojne, a my nigdy nie mamy pełnej pewności ani absolutnej gotowości.
To, co nazywamy „idealnym momentem”, jest iluzją. On nie istnieje.
Jedyne, co naprawdę mamy, to teraz.
I właśnie w tym „teraz” kryje się siła. Dopiero wtedy, gdy zaczynamy, cokolwiek to znaczy – rozmowę, nowy projekt, pierwszy krok w stronę zmiany – dzieje się coś, co popycha nas do przodu. Uczymy się, zdobywamy doświadczenie, nabieramy odwagi. To działanie nas kształtuje, a nie planowanie w nieskończoność.
Nie chodzi o to, żeby zrobić coś doskonale. Chodzi o to, żeby zrobić to naprawdę.
Bo każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, a nie od perfekcyjnej mapy drogi.
Kiedy patrzę na swoje życie, widzę, że najwięcej wartości przyniosły mi nie te chwile, w których miałam wszystko pod kontrolą, ale właśnie te, kiedy zaryzykowałam – niedoskonała, niepewna, ale obecna. Wtedy zaczynała się prawdziwa nauka.
Może właśnie w tym tkwi tajemnica:
że idealny moment nie przychodzi nigdy, ale zawsze jest TERAZ.
Media społecznościowe
A website created in the WebWave website builder.