Depresja nie zawsze wygląda jak łzy.
Czasem wygląda jak zrobiona kawa i uśmiech do dziecka – mimo że w środku nie ma nic.
To nie „słabość”. To nie „brak wdzięczności”.
To biochemia, trauma, zmęczenie.
To ciało, które mówi: „Już nie dam rady udawać, że wszystko jest okej.”
Wtedy pierwszy raz poczułam, jak bardzo ruch nie jest oczywisty. I jak wiele emocji może się w nim zatrzymać.
Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie miałam odpowiedzi.
Ale miałam czas. I dałam sobie uwagę. Bez presji. Bez przymusu.
Zatrzymałam się. I nauczyłam się być z tym, czego nie rozumiem.
Depresja przyszła powoli.
Najpierw zmęczenie, którego nie potrafiłam wytłumaczyć.
Potem smutek – lepki, ciężki, jak mgła.
A później lęk, który zamykał mnie we własnych myślach.
Ciało, które wcześniej było dla mnie źródłem życia i radości, stało się obce. Martwe. Nie moje.
Nie od ćwiczeń. Nie od zmian.
Tylko od oddechu.
Obserwowałam, gdzie go czuję – w klatce piersiowej, brzuchu, gardle.
Był płytki, niemal niewidoczny.
Ale z czasem każdy wydech przynosił ulgę.
Każdy wdech przypominał, że jest we mnie jakaś przestrzeń.
Najpierw minimalny. Prawie niewidoczny.
Ale coś się zaczęło poruszać – nie tylko w ciele, ale we mnie.
Nie musiałam kontrolować.
Ciało samo zaczynało szukać swojej drogi.
Na początku moje ruchy były małe, ostrożne.
Jakby ciało nie chciało wychodzić poza znane granice.
Z czasem zaczęłam sięgać dalej.
Ręką. Głową. Myślą.
Nie od razu.
Najpierw był lęk, potem ciekawość, a dopiero potem – pozwolenie.
Ruch stał się moim językiem, moim powrotem do siebie.
Ciałem, które opowiadało moją historię.
Nie trzeba było słów – wystarczyło, że byłam z tym, co się pojawiało.
Każdy ruch był jak gest:
„Tu jestem.”
„Jestem gotowa wracać.”
„Nie muszę rozumieć – wystarczy, że czuję.”
Ten moment nie był spektakularny.
To nie było „przebudzenie”.
To było ledwie wyczuwalne przesunięcie. Może oddech. Może rozluźnienie ramion.
A potem – pierwszy krok.
Nie pewny. Nie mocny.
Ale prawdziwy.
Jakby ciało powiedziało:
„Możesz. Już możesz.”
Dziś wiem, że każda zmiana zaczyna się od jednego, cichego gestu.
Nie trzeba robić wiele.
Wystarczy zacząć.
Wystarczy zauważyć, że nawet w największym zatrzymaniu – życie nadal pulsuje.
Media społecznościowe
A website created in the WebWave website builder.