Nie od planu.
Nie od listy zadań.
Nie od próby bycia lepszym niż wczoraj.
A może dzisiaj zacznij od zauważenia, jak się naprawdę czujesz.
Bez analizy. Bez natychmiastowego poprawiania.
Zatrzymaj się przy tym, co jest. Choćby przez kilka sekund.
Czasem ciało mówi pierwsze.
Zmęczeniem. Zaciśnięciem w klatce. Cichą niechęcią do świata.
Nie próbuj od razu „wrócić do energii”. Może dziś po prostu masz jej mniej.
I to też jest życie.
Może dzisiaj zacznij od kilku głębszych oddechów zanim sięgniesz po telefon.
Nie po to, by się uspokoić, ale by poczuć, że jesteś.
Ten moment między wydechem a wdechem to granica między tym, co mechaniczne, a tym, co żywe.
Może od łagodniejszego spojrzenia w lustro.
Nie musisz się zachwycać. Wystarczy, że się nie krytykujesz.
To już ogromna różnica.
Może od wypicia kawy naprawdę.
Nie w biegu, nie przy mailach, nie w hałasie.
Z kubkiem w dłoniach, z ciepłem, które wraca do środka.
Bo obecność nie zaczyna się od wielkich decyzji — tylko od małych gestów, które odzyskują cię dla życia.
Może od uznania, że jesteś zmęczony.
Nie dlatego, że robisz coś źle, tylko dlatego, że długo dawałeś z siebie za dużo.
Zamiast mówić: „muszę się spiąć”, spróbuj powiedzieć: „potrzebuję troski”.
To inna jakość energii. Bardziej prawdziwa.
Może od kilku minut ciszy.
Bez muzyki, bez słów, bez rozpraszaczy.
Cisza nie jest pustką — jest miejscem, w którym możesz się spotkać z tym, co w tobie niewypowiedziane.
Może od wdzięczności za cokolwiek, co dziś nie boli.
Za to, że oddychasz.
Że światło rano było miękkie.
Że ktoś napisał, że o tobie myśli.
Wdzięczność nie naprawia życia — ale przypomina, że mimo wszystkiego nadal jesteś tu.
Nie musisz zaczynać od wielkich rzeczy.
Nie musisz „wracać do siebie” z mocą.
Zacznij cicho, zwyczajnie, delikatnie.
Bo powrót do siebie nie zaczyna się od decyzji.
Zaczyna się od zauważenia.
Media społecznościowe
A website created in the WebWave website builder.